Najnowsze wpisy, strona 3


wrz 13 2007 Portugalia
Komentarze: 1

Wsiadłem w samochód. Wjechałem w ulicę, która wypadała na dziś, w kolejności. Pies zadowolony. On też lubi nowe miejsca.

Liczę do 209. Potem druga ulica w prawo i szukamy miejsca do parkowania. Jak zwykle, wypadło miejsce, w którym nigdy jeszcze nie byłem.

Przed jednym z bloków spotkaliśmy starszego faceta. Typ starego macho, który chętnie jeszcze by kimś podyrygował, ale z braku laku wyżywa się w krzyżówkach. Za nim drepcze karlica, choć na pierwszy rzut oka płeć nie jest wiadoma. Ich rozmowa trwa już od jakiegoś czasu.

STARY MACHO: No, ale patrz, jaka ta Portugalia potęga!

KARLICA: A myśmy ich siup! Myśmy ich wykopali!

STARY MACHO: Patrz, jaka ta Portugalia potęga! Wielka potęga!

KARLICA: A nam nie dali rady! Połamańce!

STARY MACHO: Widzisz.

KARLICA: A Żurawski, Żurawski jak się panu podobał? Bo mi się podobał bardzo. Ja, jak on kopie piłkę, bardzo się przejmuję każdym kopnięciem.

STARY MACHO (zmienia temat, wskazując na mojego psa): Patrz, jaki fajny! Jaką ma mordkę sympatyczną!

Mój pies sika na krzak.

KARLICA: A Krzynówek? Krzynówek? Co pan myśli? Jak ja widziałam, jak on biega, on biega tak naprawdę ten Krzynówek. Co pan myśli?

STARY MACHO (ostro): A daj ty mi już spokój, kurwa mać! (trzaska drzwiami, wchodząc do bloku)

KARLICA chodzi bezradnie, rozglądając się za kimś, komu mogłaby opowiedzieć o tym, o czym wydaje jej się, że on chciałby słuchać.

klemens-1 : :
wrz 12 2007 Kochankowie
Komentarze: 0

- Kocham cię.
- Ja też.
- Kochany.
- Słodka jesteś.
- Kocham twoje usta, twoje oczy, twoje ręce... Nikogo tu nie ma?
- Wyjechała na jakieś szkolenie. Dzieci u babci.
- Buty się ściąga u was?
- Ściągnij, nie będę sprzątał.
- A ty?
- Moje ślady zna.

- Nienawidzę suki. Mam ochotę ją otruć.
- Mówisz o żonie?
- I chyba to zrobię, jak Boga kocham.
- Jesteś pewny, że nie wróci dzisiaj? Jezus, jakie ty masz cudne oczy!
- Otruję sukę i się skończy. I nie puszczę jej do śmierci.

- I tak ci się marszczy tu między oczkami. Figlarzu!
- Wczoraj położyła się koło mnie i zaczęła mnie dotykać.
- I nosek masz taki śliczny.
- Wolę już to robić sam.

- Przestań już o tej żonie. Ciągle tylko żona i żona. Po co się ze mną umawiasz? Żeby mówić o żonie?
- Z każdą babą sobie wyobrażam, rozumiesz? Kupuję od baby hot doga i sobie wyobrażam, że ją tam roznoszę w tej budce. A z nią nie mogę!
- Biedactwo! Moje słodkie!
- Jesteś tandetna jak tani gips.
- Wiesz co? To ja już może pójdę.

- Zostań! Poczekaj! Co się wygłupiasz?
- Zostaw mnie!

- Gdzie idziesz? Patrz, która jest godzina! Męża obudzisz.
- Nie twój interes. Ja nie mam problemów z mężem.
- Szczęśliwe małżeństwo?
- Żebyś wiedział.

klemens-1 : :
wrz 10 2007 Ślimak
Komentarze: 10

Jak zwykle p r z y p a d e k, że wyszedłem z psem o tej dość późnej godzinie, patrzę, a tu ślimak - wysmukły, w przyjemnym, dębowym kolorze sunie przez ulicę, przez rozległy asfalt. Zostawia za sobą znikający ślad, jak okręt na wodzie. Stanąłem obok, żeby go ochronić, jakby coś jechało. Jeśli wyminie mnie, wyminie i jego. Patrzę na zegarek, godzina 2.02. Jesteśmy w połowie ulicy.

Grecka triera z korynckiego dębu. Dziób lekko wzniesiony. Gdy idzie pod fale, taran złożony z dwóch ostróg podobnych do mieczy zaglębia się w niebo. Trzydziestu jeden wioślarzy na każdej burcie na najwyższych rzędach. Poniżej po dwudziestu siedmiu niewidocznych z zewnątrz i pod pokładem jeszcze dwudziestu siedmiu z każdej strony. Dzięki temu okręt widziany z góry, z pewnej odległości płynie równomiernie, bez zrywów i szarpnięć.

Ciężka praca wszystkich jego mięśni.

Do tego dwudziestu żeglarzy i dwunastosobowy oddział wojska. Dowodzi Ulisses. Razem 202 ludzi. Maszt złożony, zrefowane żagle. Bogowie, póki co, przychylni. Prędkość osiem węzłów.

klemens-1 : :
wrz 09 2007 Pan Poduszka
Komentarze: 6
Martin McDonagh, "Pan Poduszka", fragment sceny 1:

"ARIEL: Wracając do literatury. Ojciec, jak już ustaliliśmy, traktuje źle małą dziewczynkę i pewnego dnia mała dziewczynka dostaje parę jabłek i wycina z tych jabłek małe ludziki z małymi palcami u rąk, z małymi oczkami i małymi palcami u nóg i daje je ojcu, ale mówi mu, że one nie są do jedzenia, tylko powinny być zachowane na pamiątkę czasów, kiedy jego jedyna córeczka była mała. I oczywiście ojciec, ta świnia, połyka całą garść tych ludzików w całości, żeby jej zrobić na złość, ale tam w środku są żyletki i ojciec umiera w męczarniach.

KATURIAN: I to jest coś w rodzaju zakończenia opowiadania, to mógłby być już koniec, ojciec dostał to, na co zasłużył. Ale to jeszcze nie koniec.

TUPOLSKI: Ale to jeszcze nie koniec. Dziewczynka budzi się w nocy. Kilka jabłkowych ludzików spaceruje po jej piersi. Otwierają jej usta. Mówią do niej...

KATURIAN (szeptem): “Zabiłaś naszych małych braci...”

TUPOLSKI: “Zabiłaś naszych małych braci”. Wdrapują się jej do gardła. Ona dławi się własną krwią. Koniec."

Strasznie mnie to śmieszy.

klemens-1 : :
wrz 09 2007 Ogród
Komentarze: 8

Obserwacje do umieszczenia w tekście: klown, który siedzi przed McDonaldem ma figurkę Chrystusa po lewej, a szpital po prawej ręce. Szpital znajduje się przy ulicy Wyzwolenia. W krzakach, na ławce siedzi gruba kobieta, obok łysawy facet z czarną saszetką i gruba dziewczynka z bardzo znudzoną miną.

- Jak się podotykam, to chyba go czuję pod skórą, jak się dobrze podotykam – mówi z entuzjazmem jakaś kobieta.

Gruba dziewczyna obserwuje swoje stopy, łysawy facet bawi się saszetką. Rejestruję obrazy, zapamiętuję, przetwarzam na słowa. Przekopana alejka, zakładają instalacje. Młody chłopak w szlafroku czyta książkę na ławce. Przed wejściem na radioterapię odczuwa się pewne napięcie. Mężczyzna wysmarowany na szyi pianką jakąś czy co, czyta gazetę. Wszyscy czytają gazety. Przy wejściu jest kiosk z gazetami i mały bufecik – tu świat z zewnątrz łączy się z światem wewnątrz, jak przy furcie klasztornej. Ludzie przy kawie i herbacie miętowej na plastikowych krzesełkach gadają o pierdołach i o tym, kto koło nich umarł i kogo co bolało.

Za płotem szpitala znajduje się przystanek autobusowy. Grupy ludzi z zakupami cisną się do autobusu.

Czego tu chcę? Co tu robię, w tym ogrodzie, z tymi chorymi ludźmi, ja – zdrowy, mocny, czujący w sobie energię i życie?

klemens-1 : :