Najnowsze wpisy, strona 4


wrz 08 2007 Ciocia
Komentarze: 4

Spotkałem się z ciocią. Podpisałem książkę. "Mojej ulubionej ciotce..." W książkach się nie wykreśla. Nie dedykacje. Kurcze. Napisałem -ciotce- i pomyślałem: "Obrazi się". Dlaczego nie -cioci-. Dlaczego nie napisałem -cioci-?? Przecież nie zależy mi na tym, żeby komukolwiek było przykro, przeciwnie. Spróbowałem sobie szybko odtworzyć w myślach proces, który doprowadził do sformułowania końcówki -tce- zamiast -ci-. Pomyślałem, że musiałem brać -ci- pod uwagę, ale chyba stwierdziłem, że jeśli ma się 35 lat, to -ciocia- brzmi głupio, dziecinnie, jakoś ciapciowato. Autor wpisujący -cioci-. Ale przecież - przypomniałem sobie w trakcie odtwarzania- Słowacki też zdaje się wpisywał coś jakiejś cioci. Chyba. Tak??? Słowacki też mi się z ciocią kojarzy. Nawet jeżeli się nie wpisywał, to mógłby. "Cioci - Słowacki". "Mojej ulubionej cioci - Słowacki".

Pomyślałem, że się obrazi, to znaczy nie obrazi, nie że się nie będzie odzywać albo miny że robić, nie. Ale, że coś tam jej w środku nie siądzie, że jej nie podsiądzie. Że jakby przełknęła zgniłka. Ciotka. Kiedy się mówi, to co innego, ale zapisane w książce, w dedykacji. Cholera! Za późno w każdymbądźraziezapóźno. Trzeba by to wynagrodzić jakoś resztą dedykacji, ale jak? Pomyślałem o miłych wspomnieniach, jakie mam związane z ciocią. Park, papierosy paliła, opowiadała o kinie, kino, gdzie byliśmy razem. Poszliśmy na film "Najlepszy kumpel". Potem siedzieliśmy w parku i paliła papierosy, bo nie chciała palić przy babci. Wspomniałem też o jej mężu, ale nie potrafiłem znaleźć żadnych innych słów poza -bardzo sympatycznemu-. Wiedziałem, że to brzmi głupio, że jak z prywatki, z dyskoteki. "Bardzo sympatycznemu temu a temu dziewczyny z trzeciej ce dedykują szejkin stiwens". Ale czasu było mało, ile można siedzieć nad jedną dedykacją. Impreza trwa, życie toczy się dalej, wódka, sałatki, grzybki, sok z brzoskwini. Napisałem -bardzo sympatycznemu-, gdyż nic innego nie przychodziło mi do głowy. Oddałem. Popisaną. Z niepewnością, naprawdę z drżeniem czekałem na reakcję. Popatrzy teraz, czy przeczyta później? Niektórzy nie czytają od razu - taką mają zasadę, że biorą książkę i że przeczytają w domu, albo przynajmniej jak nie będę widział, inni przeciwnie - czytają od razu i uśmiechają się albo mówią coś albo dziękują. Dla niepoznaki zakosiłem grzybka. Że niby nie patrzę. Że kroję grzybka. Widelczyk. Cebuleczka taka malusieńka. Grzybek w marynacie, śliski, cały w takich glutach. Jak ślimak. Czyta. I nic. Bez reakcji. Bez uśmiechu. Nic. Pokazuje wujkowi. Wujek też czyta. I też się nie śmieje. Nie uśmiecha. Nic. Zatapiam się w grzybku. W śliskim, obłym grzybku. Mam jakieś 50 różnych myśli, różnych wytłumaczeń, a przy tym świadomość, że to przecież nic ważnego, że nie trzeba o tym tyle myśleć, że już trzeba skończyć, żeby to się nie stało nienormalne. Na szczęście mój brat zaczyna jakieś wywody na temat polskości czy też niepolskości Lwowa. Szybko zajmuję przeciwną stronę, mam inne zdanie. Rodzi się krótka dyskusja. Mój tatuś polewa.

klemens-1 : :
wrz 06 2007 Objawienie
Komentarze: 6

Dziewczyna, lat 23, na stacji benzynowej, pijąc wodę mineralną, opowiedziała mi o swoim objawieniu. Była zdaje się na jakimś zgromadzeniu organizowanym przez wspólnotę z Taize. Siedziała na schodach. Ktoś położył jej na kolanach chustę z twarzą z Całunu Turyńskiego. Wtedy to się stało.

- Nie miałam wątpliwości,że to Bóg mówi do mnie. To było wyraźne i silne.

Znam tę dziewczynę od roku. Wiem, że jest religijna, ale nie ma w niej nachalności. Jest spokojna, ładna, o pociągłej twarzy madonny, i wydaje mi się krucha.

- No to co mówił?

- Żebym była z Nim. Że prosi, żebym z Nim była.

Widzę, że płacze, ale staram się dopytać jak najwięcej. Ale nie ma nic więcej.

- Pomyślałam, że może powinnam wstąpić do klasztoru, ale się inaczej potoczyło.

 ---

Dziś chodziłem i szukałem miejsca, w którym nie spotkałbym nikogo, kto chciałby ze mną rozmawiać. Czasami mam takie.

klemens-1 : :
wrz 06 2007 Agonia
Komentarze: 3

- Przyjechało pogotowie, kiedy mama była w agonii. Może lepiej, że jej nie uratowali, bo byłaby jak roślina. Stwierdzili zgon, pojechali i myśmy zostały. Mama już nie żyła. Trzeba było ją rozebrać i umyć. Nie wiem, może za szybko. Może my nie powinnyśmy tego robić. Myłam ją i popuściła kał. Siostra poszła wymiotować. A ja to sprzątałam i cały czas miałam takie myśli, że może to coś da, że może pomoże.

klemens-1 : :
wrz 05 2007 Nic
Komentarze: 4
Mam wrażenie, że zajmuję się głównie robieniem wrażenia, że się czymś zajmuję. A tak naprawdę to nie robię nic. Włóczę się po stacjach benzynowych, oglądam pluszaki. Siedzę w domu, patrzę. Śpię. Trochę czasu spędzam w łazience. Łażę z psem koło noclegowni, szpitala dla rakowców, macdonaldsa, kościoła, cmentarza, piekarni. Czczę. Spotykam się. Czasami gadam. Piszę coś tam. Czytam. Udaję, że czytam. Siedzę.
klemens-1 : :
wrz 03 2007 Zanik mózgu
Komentarze: 0

K. ma zanik mózgu. Często widzę, jak przechadza się z ojcem. Nie jestem pewny, czy mnie poznaje. Ciekawe, że wszystkich słów, które, jak się wydaje, nieodwracalnie zapomniał, zostały mu głównie przekleństwa. Klnie z upodobaniem i znienacka, wywołując konsternację towarzyszących mu opiekunów. Przy czym sprawia wrażenie, jakby nie zdawał sobie sprawy ze znaczenia tych słów i pewnie tak jest.

klemens-1 : :