wrz 09 2007

Ogród


Komentarze: 8

Obserwacje do umieszczenia w tekście: klown, który siedzi przed McDonaldem ma figurkę Chrystusa po lewej, a szpital po prawej ręce. Szpital znajduje się przy ulicy Wyzwolenia. W krzakach, na ławce siedzi gruba kobieta, obok łysawy facet z czarną saszetką i gruba dziewczynka z bardzo znudzoną miną.

- Jak się podotykam, to chyba go czuję pod skórą, jak się dobrze podotykam – mówi z entuzjazmem jakaś kobieta.

Gruba dziewczyna obserwuje swoje stopy, łysawy facet bawi się saszetką. Rejestruję obrazy, zapamiętuję, przetwarzam na słowa. Przekopana alejka, zakładają instalacje. Młody chłopak w szlafroku czyta książkę na ławce. Przed wejściem na radioterapię odczuwa się pewne napięcie. Mężczyzna wysmarowany na szyi pianką jakąś czy co, czyta gazetę. Wszyscy czytają gazety. Przy wejściu jest kiosk z gazetami i mały bufecik – tu świat z zewnątrz łączy się z światem wewnątrz, jak przy furcie klasztornej. Ludzie przy kawie i herbacie miętowej na plastikowych krzesełkach gadają o pierdołach i o tym, kto koło nich umarł i kogo co bolało.

Za płotem szpitala znajduje się przystanek autobusowy. Grupy ludzi z zakupami cisną się do autobusu.

Czego tu chcę? Co tu robię, w tym ogrodzie, z tymi chorymi ludźmi, ja – zdrowy, mocny, czujący w sobie energię i życie?

klemens-1 : :
10 września 2007, 11:16
Pracuję nad sobą nieustannie. Właśnie o tym tutaj mówię.
10 września 2007, 00:45
innam-Jest tylko jeden świat
Klemens-Ty już lepiej popracuj nad sobą. To Ty masz problem, nie ci chorzy. Wybacz obcesowość, ale jak coś mnie boleśnie dotyka i nie jest tylko teorią to wale prosto w... z mostu.
09 września 2007, 13:41
Ja też mówię o prawdziwie chorych ludziach, Klemensie.
09 września 2007, 13:04
Inna, mówię o chorych, którzy muszą być trwale hospitalizowani, o tych zza murów szpitalnych. Nerwica nie wyłącza Cię w zasadzie ze świata zdrowych, rak tak.
Tak, byłbym za tym, żeby tego podziału nie było. Staram się nad tym pracować.
09 września 2007, 12:29
W "naszym świecie"? W moim świecie jest mnóstwo chorych ludzi. Nie należę do "Waszego" świata.
09 września 2007, 10:15
Bo to tzw. zdrowi upychają ich do cienia, dlatego się nie przyznają. Gdyby potraktować chorobę jako coś, co jest zwyczajnie ludzkie (bo jest i może dotknąć każdego), a nie wstydliwe i zasługujące jedynie na litość, nie musieliby uciekać się do kłamstw.
Tak w ogóle, to podobno nie ma zdrowych ludzi; są tylko źle zdiagnozowani.
09 września 2007, 01:39
No właśnie nie tacy sami, Aviastra. Granica między naszym światem, a ich światem jest bardzo wyraźna. Oni żyją czym innym, zupełnie czym innym. Ludzie, którzy dowiadują się, że mają raka, tego właśnie często doświadczają - że od razu stają się jakby z innego świata. Dlatego często nie chcą się do tego przyznawać. Chcą być w naszym świecie jak długo to możliwe.
09 września 2007, 00:40
Uważasz, że są INNI, bo chorzy? Zapewniam Cię-są tacy sami, jak Ty. A życie kochają i doceniają często znacznie bardziej.

Dodaj komentarz