Archiwum 09 września 2007


wrz 09 2007 Pan Poduszka
Komentarze: 6
Martin McDonagh, "Pan Poduszka", fragment sceny 1:

"ARIEL: Wracając do literatury. Ojciec, jak już ustaliliśmy, traktuje źle małą dziewczynkę i pewnego dnia mała dziewczynka dostaje parę jabłek i wycina z tych jabłek małe ludziki z małymi palcami u rąk, z małymi oczkami i małymi palcami u nóg i daje je ojcu, ale mówi mu, że one nie są do jedzenia, tylko powinny być zachowane na pamiątkę czasów, kiedy jego jedyna córeczka była mała. I oczywiście ojciec, ta świnia, połyka całą garść tych ludzików w całości, żeby jej zrobić na złość, ale tam w środku są żyletki i ojciec umiera w męczarniach.

KATURIAN: I to jest coś w rodzaju zakończenia opowiadania, to mógłby być już koniec, ojciec dostał to, na co zasłużył. Ale to jeszcze nie koniec.

TUPOLSKI: Ale to jeszcze nie koniec. Dziewczynka budzi się w nocy. Kilka jabłkowych ludzików spaceruje po jej piersi. Otwierają jej usta. Mówią do niej...

KATURIAN (szeptem): “Zabiłaś naszych małych braci...”

TUPOLSKI: “Zabiłaś naszych małych braci”. Wdrapują się jej do gardła. Ona dławi się własną krwią. Koniec."

Strasznie mnie to śmieszy.

klemens-1 : :
wrz 09 2007 Ogród
Komentarze: 8

Obserwacje do umieszczenia w tekście: klown, który siedzi przed McDonaldem ma figurkę Chrystusa po lewej, a szpital po prawej ręce. Szpital znajduje się przy ulicy Wyzwolenia. W krzakach, na ławce siedzi gruba kobieta, obok łysawy facet z czarną saszetką i gruba dziewczynka z bardzo znudzoną miną.

- Jak się podotykam, to chyba go czuję pod skórą, jak się dobrze podotykam – mówi z entuzjazmem jakaś kobieta.

Gruba dziewczyna obserwuje swoje stopy, łysawy facet bawi się saszetką. Rejestruję obrazy, zapamiętuję, przetwarzam na słowa. Przekopana alejka, zakładają instalacje. Młody chłopak w szlafroku czyta książkę na ławce. Przed wejściem na radioterapię odczuwa się pewne napięcie. Mężczyzna wysmarowany na szyi pianką jakąś czy co, czyta gazetę. Wszyscy czytają gazety. Przy wejściu jest kiosk z gazetami i mały bufecik – tu świat z zewnątrz łączy się z światem wewnątrz, jak przy furcie klasztornej. Ludzie przy kawie i herbacie miętowej na plastikowych krzesełkach gadają o pierdołach i o tym, kto koło nich umarł i kogo co bolało.

Za płotem szpitala znajduje się przystanek autobusowy. Grupy ludzi z zakupami cisną się do autobusu.

Czego tu chcę? Co tu robię, w tym ogrodzie, z tymi chorymi ludźmi, ja – zdrowy, mocny, czujący w sobie energię i życie?

klemens-1 : :