Archiwum wrzesień 2007


wrz 28 2007 My home is my castle
Komentarze: 0

TERESKA: Mniej teraz wychodzę. Lubię siedzieć w domu.

JA: To co robisz?

TERESKA: Wstaję, umyję się, posprzątam, przygotuję obiad. Pooglądam telewizję, jakaś krzyżówka, poczytam coś i tak to mija.

klemens-1 : :
wrz 28 2007 pub naukowy
Komentarze: 1

Pani profesor Fikus organizuje kawiarenki naukowe. Ludzie przychodzą, siadają przy stolikach, dostają za darmo kawę, ciasteczko. O kawiarni za to jutro napiszą w gazecie. Odbywa się wykład, potem dyskusja. Cyklicznie.

- A wie pani? My też się tak spotkamy. Tylko że w pubie. Umawiamy się zawsze, kto przygotuje coś na następny raz.

- Naprawdę! Wie pan, że tak to się właśnie odbywa na Zachodzie! Ja to zmieniłam na kawiarenki. Na Zachodzie ludzie spotykają się w pubach i dyskutują o filozofii, o sztuce, o nauce, o polityce!

Jarek: Przed Rewolucją Francuską ludzie spotykali się w knajpach i gadali o filozofii i polityce. Dyskutowali.

Pani profesor: Ja mogę do was przyjechać, tylko mi zwróćcie za podróż. Bez honorarium.

klemens-1 : :
wrz 26 2007 Feminizm jest przeciw naturze
Komentarze: 3

Mój pies spotkał na ulicy jednego ze swoich synów, których spłodził był przed półroczem. Zainteresował się umiarkowanie, podszedł, obwąchał, stracił zainteresowanie.

Rousseau ma pięcioro dzieci i każde, po kolei, oddaje do domu dla podrzutków.

Miłość ojca do dzieci nie jest naturalna. Nie jest pierwotna. Jest nabyta wraz z kulturą, w której wyrastamy.

Jest zdaje się jakiś wyjątek w jakimś gatunku ptaków, gdzie ojciec zajmuje się pisklętami do momentu, dopóki nie wylecą z gniazda (na tym wszelkie zainteresowanie się kończy). Wyjątek potwierdza regułę. W naturze ojcostwo nie istnieje. Jest nienaturalne.

Dynamicznie rosnąca liczba dzieci bez ojców i samotnych matek, jaką obserwujemy w tzw. świecie zachodnim jest więc powrotem do stanu naturalnego.

Sztuczność jako wartość. Jestem ojcem wbrew naturze, przeciw niej.

---

Ewa opowiadała mi o zgwałconym jugosłowiańskim feminizmie. Do czasów wojny bałkańskiej w Jugosławii bujnie rozkwitał ten kobiecy wyzwoleńczy ruch. Konferencje, manifestacje, prawa. Dubrownik stawał się ważnym miejscem światowego feminizmu.

Wszystko to zostało zmiecione kompletnie podczas wojny. Powrót naturalnej siły, która w pogardzie ma całą tę kulturalną sztuczność.

Ma miejsce swoista zemsta na feminizmie - mówi Ewa. Wszystkie strony konfliktu masowo i systematycznie gwałcą kobiety wroga. Po obu stronach frontu istnieją obozy, w których gromadzi się te kobiety i regularnie, za przyzwoleniem i zachętą dowództwa, gwałci się je. Gwałcenie kobiet, jako broń biologiczna.

Potem to jest problem, po 1995 r. kiedy ci faceci i te kobiety wracają do pracy, do domów, do swoich zajęć. Jest problem, co zrobić z dziećmi.

Od czasu wojny feminizm na Bałkanach nie istnieje. Ocalałe feministki emigrowały na Zachód.

 

Feminizm, jak ojcostwo, jest przeciw naturze.

klemens-1 : :
wrz 22 2007 Jak artysta z artystą
Komentarze: 1

Noc z piątku na sobotę, około godz. 2.00. Starówka. Jest zimno. Wieje zimny wiatr.

Na ulicy stoją:

R, młody wzięty muzyk

T, muzyk w średnim wieku, z wydatnym brzuszkiem

ANONIMOWY ALKOHOLIK

JA (wychodząc z knajpy): O! Cześć chłopaki!

R: Nie mijaj nas! (wręcza mi zimne piwo)

JA: Powinienem pójść.

T: Nie widzieliśmy tyle czasu. Postój chwilę!

Stoję.

JA: Ostatnio słuchałem twojej płyty w samochodzie.

T.: Której?

JA: Tej zielonej.

T: Potem nagrałem jeszcze trzy.

JA: Acha, nie wiedziałem.

T: Posłuchaj sobie ostatniej.

JA: Dobrze.

R wdał się w dyskusję z ANONIMOWYM ALKOHOLIKIEM.

JA: Co teraz robisz? Z czego żyjesz?

T: Spełniam swoje marzenie życiowe.

JA: Znaczy grasz.

T: Nie stary, ty nie wiesz, o czym ja zawsze marzyłem.

JA: To o czym zawsze marzyłeś?

T: Zawsze marzyłem o tym, żeby być kierowcą TIRa.

JA śmieję się wesoło: Uważaj, bo jeszcze zostaniesz!

T: Zostałem.

JA: Jasne. TIRem jeździsz.

T: Jeżdżę.

JA: Jasne.

T: Jeżdżę TIRem.

R (przerywa rozmowę z ANONIMOWYM ALKOHOLIKIEM): Stary, co ty pierdolisz?

T: Nie pierdolę. Jeżdżę TIRem.

R: Napierdalasz się.

T: Nie napierdalam się. Po prostu jeżdżę TIRem. Zawsze marzyłem o tym, żeby jeździć TIRem i jeżdżę TIRem.

R: Kurwa, stary! Co ty mi tu, kurwa, pierdolisz? Cztery godziny gadamy o muzyce, a ty mi teraz mówisz, że ty kierowcą TIRa jesteś?

T: Jeżdżę TIRem po Europie.

JA: Jaka marka?

T: Volvo. Zielone.

R: Ja pierdolę! Tak nie można, stary! Albo grasz, albo się zajmujesz czym innym, stary! Co ty w ogóle pierdolisz?

T: Posłuchaj, ja mam 40 lat. Mam za sobą dwa rozbite związki, dwójkę dzieci bez ojca. Jestem w trzecim związku. Z nieswoimi dziećmi. Ty masz 26 lat, jesteś wziętym muzykiem. Wszyscy chcą z tobą grać. I dobrze ci płacą.

R: Stary! Co ty pierdolisz? Przecież tu, kurwa, nie chodzi w ogóle o kasę! Coltrane, kurwa, miał 54 lata i, kurwa, jadł suche bułki. Co ty pierdolisz?

T: Jak miałem tyle lat, co ty, też tak mówiłem.

R: Co ty mi pierdolisz o wieku?! Ostatnio grałem z... (tu pada znane nazwisko) i on mnie traktował, jak zioma, stary! Wiek nie ma żadnego znaczenia! Co ty pierdolisz!? Jak ty możesz grać i TIRem jeździć?! Przecież muzyce musisz się oddać cały. Ja, kurwa, do domu przychodzę, siadam w kiblu i rzeźbię. A ty, kurwa, tracisz czas w tych ciężarówkach, na tych, kurwa, autostradach, parkingach z, kurwa, grillami. te zagrzybione dziwki.

T: Przepraszam, zagrzybionych dziwek nie używam.

JA: Ja się właśnie jednemu nie mogę nadziwić w przypadku TIRowców. Że oni się łakomią na te panie.

T: Obaj myślicie steretypami. (do mnie) A tobie się szczególnie dziwię.

R: Jakie stereotypy, stary? Tracisz, kurwa, czas! Mówisz, nagrywamy płytę! Proszę bardzo! Umawiamy się na płytę! Ale, kurwa, ty nie masz czasu, bo TIRem kurwa zapierdalasz do jakiejś kurwa Bułgarii!

JA: Mi się wydaje, że to otępia, taka praca. Tyle godzin w kabinie.

T: Ja sobie komponuję w tym czasie.

R: Jasne! Zatrzymujesz ciężarówkę i sobie przegrywasz te nutki.

T: Tak.

R: Jasne!

T: Słuchaj! Jeśli ja bym na muzyce zarabiał tyle, co na jeżdżeniu TIRów, to bym TIRem nie jeździł.

R: No i tu, kurwa, twój fałsz wychodzi! Kasa! Tylko kasa!

T: Ty ją masz i nie wiesz, co to znaczy, nie mieć.

R: Ja nie wiem?! Co ty pierdolisz? Ja nie wiem?

T (do mnie) Ty napisz to wszystko! To ciekawe jest.

JA: Ciekawe, ciekawe. Takie spotkanie starego wygi i młodego napaleńca.

ANONIMOWY ALKOHOLIK (ugodowo): Dobra panowie! Usiądźmy!

Powoli oddalam się w stronę domu, myśląc sobie rózne rzeczy.

 

klemens-1 : :
wrz 20 2007 Nerwosolki
Komentarze: 2

Poddenerwowanie. Idzie przez miasto fala poddenerwowania. Wszyscy chodzą, jak podrażnione kijem mrówki.

Zrywam jarzębinę. W parku. Dziecko koło mnie.

FACET Z PIWEM: No i co pan robi?

JA: A co? Nie wolno?
FACET Z PIWEM: Jarzębinę pan sikorkom zrywa. Nie będą miały co jeść.

JA: Myśli pan, że ja dla przyjemności? Pani w przedszkolu kazała.

FACET Z PIWEM: To z ziemi niech pan pozbiera.

JA: Na ziemi leżą cztery.

Dziecko uderza kijem w pień drzewa.

JA (do dziecka): Zbieraj jarzębinę z ziemi! Co ci mówiłem?!

Dziecko nadal uderza kijem w pień drzewa. Pies na smyczy szarpie mi rękę.

FACET Z PIWEM: I pozwala pan dziecku drzewo niszczyć?

JA: Akurat się naniszczy.

FACET Z PIWEM popija piwo i się przypatruje.

FACET Z PIWEM: Następnym razem, jak pani będzie kazała, niech pan przyjdzie z toporkiem i zetnie to drzewko.

JA (czuję, jak krew mnie zalewa, ale próbuję się opanować): Pan nie chodził do przedszkola? Nie zbierał pan jarzębiny?
FACET Z PIWEM: Mówię, niech pan przyjdzie z toporkiem.

JA (czuję jak krew mnie zalewa coraz bardziej): A pan wie, że w parku nie wolno pić piwa? Mam zadzwonić po straż miejską?

FACET Z PIWEM: Niech pan dzwoni!

JA (wyciągam telefon, ale oczywiście nie mam bladego pojęcia, jaki jest numer do straży miejskiej): Pan mi uwagę zwraca, a pan jaki przykład dziecku daje?

FACET Z PIWEM: Przecież ja nic złego nie robię. Piwo sobie piję.

JA: A ja robię coś złego? Co pan się czepia?

FACET Z PIWEM: Przez pana sikorki nie będą miały co jeść.

JA: Człowieku! Stoisz tu i się czepiasz! Idź sobie pić do domu!!!

FACET Z PIWEM: Spierdalaj!

JA (rzucam jarzębinę i ruszam na niego): I jeszcze mi tu klniesz? Przy dziecku?

FACET Z PIWEM (odkłada piwo): No co? No chodź!

Dziecko odsuwa się wystraszone. Szarpię psa, który wali kupę.JA: I co? Będziemy się bić o sikorki?Przytomnieję. Przepraszam go, on mnie też cicho przeprasza i apiat zaczyna o sikorkach, oddalając się. Zbieram jarzębinę i też się oddalam.W domu wita mnie pretensjami żona.
klemens-1 : :